Otwarcie bloga może bardziej adekwatne byłoby pysznym
ciastem, lecz na przekór pierwsza będzie zupa. Letnia i lekka. Zupę
przygotowujemy na domowym bulionie mięsno-warzywnym lub warzywnym – koniecznie,
nie może być inaczej… w ostateczności na bulionie z suszonych warzyw.
Wyjaśnienie dlaczego znajdziecie na końcu wpisu.
Zupa ze świeżych ogórków i cukinii (ok. 5 porcji)
- bulion ok. 1,5 l (mięso drobiowe z kością, królik lub inne
niezbyt tłuste, którego zwykle używanie do rosołu, pietruszka, marchew, seler,
por, liście laurowe, ziele angielskie)
- ziemniaki ok. 4 średnie sztuki (jeśli lubicie bardziej gęste
zupy, możecie dać więcej)
- 1 duża cukinia lub 2 średnie
- 5 ogórków gruntowych
- por
- 3-4 ząbki czosnku
- śmietana 10 lub 12 % - ok. 3 łyżki
- sól, pieprz, koperek, tymianek świeży lub suszony
Ziemniaki obieramy, płuczemy, kroimy w kostkę i wrzucamy do
gotującego się bulionu (należy posolić lekko, jeśli bulion nie był solony). W
czasie kiedy ziemniaki się gotują możemy zająć się resztą. Myjemy por i kroimy
na cienkie plasterki. Na dużej patelni rozgrzewamy 2 łyżki oliwy z oliwek lub
oleju rzepakowego do smażenia i możemy wrzucić por. Niech się lekko podsmaża w
czasie, gdy myjemy i trzemy na tarce ogórki. Potarte ogórki wyciskamy z
nadmiaru soku i dorzucamy do pora (nie wylewajcie soku! Dodajcie go do
bulionu). Tak samo postępujemy z cukinią. Dorzucamy do ogórków, mieszamy i
drobno siekamy czosnek. Dodajemy na patelnię. Możemy doprawić tymiankiem, solą
i pieprzem (nie za dużo, ostatecznie doprawimy dopiero całość). Dusimy jeszcze
2-3 minuty po czym wszystko z patelni przerzucamy do bulionu z ziemniakami. Gotujemy ok. 5 minut, aby składniki połączyły się. Śmietanę hartujemy bulionem, po czym
dodajemy do zupy. Na końcu dorzucamy siekany koperek. I możemy spróbować, aby w
razie potrzeby dodać szczyptę soli, czy pieprzu. Smacznego J
*****************************************************************
Każdego kto jeszcze nie wie, przestrzegam przed kostkami
rosołowymi i mieszankami do szybkiego przygotowywania bulionów i sosów. Są
wyjątki, jak ze wszystkim, lecz wymagają nieco fatygi, aby je odnaleźć.
Podstawowe tego typu wyroby zawierają charakterystyczny dla
siebie skład. Jednak zaręczam, że większość z Was, spoglądając na skład (o ile
już to kiedyś zrobiła) nic z niego nie rozumie. Oczywiście wiadoma i znana jest
sól. Zastanówcie się jednak nad tym, czy oby na pewno dobrze, że jest na
pierwszym miejscu? (pierwsze miejsce w składzie oznacza największy udział
procentowy w produkcie). Dalej mamy tłuszcz roślinny (no przecież mówili, że
zdrowszy nawet od masła? – ale tłuszcz tłuszczowi nierówny. Producent nie informując
nas o rodzaju tłuszczu zapewne ukrywa w środku tłuszcz palmowy – najgorszy i
najtańszy tłuszcz roślinny o niekorzystnym składzie i charakterze kwasów
tłuszczowych dla zdrowia. Poza tym, że nie zawiera cholesterolu, bo jest
tłuszczem roślinnym i nie ma prawa go mieć, określiłabym go jako - gorszy od
masła). Do tego produktu producent zastosuje go bardzo chętnie, bo nie dość, że
tani to pozwala uformować kostki, nie rozpływa się. Niestety ten składnik – „kostkowy”
tłuszcz roślinny, określiłabym za najgorszy w całym tym składzie, mimo, że
dalej mamy szereg wzmacniaczy smaku, aromatów, stabilizatorów itd. Wrzucając
taką kostkę do wody otrzymujemy tylko… wodę ze smakiem i ew. późniejszymi
dolegliwościami. Pomijając bóle głowy i brzucha, bo nie u każdego one wystąpią,
nie serwujemy sobie ani witamin, ani dobrego samopoczucia, ani odpowiedniej
kondycji jeśli chodzi o poziom cholesterolu w przyszłości.
Co więc robić, aby ułatwić sobie gotowanie? Ja widzę dwa
wyjścia.
Albo zaopatrzamy się w pudełko gotowych warzyw suszonych z
ew. dodatkiem soli i cukru. Naprawdę są dostępne w sklepach. Spójrzcie tylko na
skład…
Dla przykładu:
Albo gotujemy wywar z potrójnej ilości warzyw i mięsa i
mrozimy w pojemniczkach. Po odmrożeniu możemy go rozrzedzić wodą. Ten sposób ja
wykorzystuję najczęściej. Nie oszczędzajcie warzyw do bulionu. Możecie tam
wrzucić mnóstwo rzeczy. Również seler naciowy, koper włoski. Ja czasem wykorzystuję też zdrewniałe części
szparagów, których żal mi tak po prostu wyrzucić, a nie nadają się do niczego
innego. A
nasz bulion zyskuje i na smaku i na wartości.
Nie chcecie warzyw z bulionu? Zróbcie z nich sałatkę lub
przygotujcie wielką michę sałatki z „odpadków” bulionowych dla waszego
czworonoga. Osobiście często obieram mięso rosołowe z kości i mieszam z
pokrojoną włoszczyzną. Pies jest wniebowzięty!
Korzystajcie z pogody :)