Humorystycznym akcentem

Teksty na niniejszym blogu, autorstwa czynnie zainspirowanej żywnością i pogłębiającej wiedzę w zakresie dietetyki osoby - nie wnoszą potrzeby i ideologii dośmiertnego wypierania się cukru, soli, znienawidzonej "białej" mąki, mleka odbieranego biednym cielakom, glutenu, czymkolwiek on pozostaje w rozumieniu niektórych wiarołomnych artykułów itp. Czyli nie dajmy się uwieść bałaganiarskim informacjom.
Witaj na blogu kolorowej, urozmaiconej treści, przedstawiającej kuchenne zapiski i twory, pozostające w zgodzie z racjonalnym i przede wszystkim świadomym żywieniem. Być może znajdziesz tu wskazówki, których gości do swojej kuchni wpuszczać częściej, a którym urywać nos drzwiami.

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Rolada biszkoptowa z jabłkami, żurawiną i słonecznikiem w kajmaku

Jeśli ktoś jest przekonany o trudności wykonania rolady biszkoptowej jest w głębokim błędzie. Prosta, szybka i efektowna rolada. Niesamowicie wilgotna i mięciutka. Prostota jabłek jako nadzienia przełamana jest tu prażonym słonecznikiem, który przybiera całość razem ze słodkim kajmakiem

Budyń z żurawiną:
1 opakowanie budyniu śmietankowego bez cukru+ odrobina do oprószenia jabłek
0,35 l mleka
łyżka cukru trzcinowego
garść żurawiny suszonej

Przygotowujemy budyń wg instrukcji umieszczonej na opakowaniu, lecz z podaną tutaj ilością mleka i cukru. Pod koniec wsypujemy żurawinę i pozostawiamy.

Ciasto: 
6 jabłek
6 jajek
szklanka mąki pszennej 550 lub 650
5 łyżek cukru trzcinowego
łyżka mąki ziemniaczanej
łyżeczka sody oczyszczonej
łyżka oleju + masło do wysmarowaniu papieru do pieczenia
cynamon

Wierzch: 
2-3 garście słonecznika
3-4 łyżki kajmaku (bez dodatków w składzie = mleko+cukier)

Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Jabłka obieramy, kroimy w ćwiartki, wykrawamy gniazda nasienne i ćwiartki kroimy w plasterki. Układamy na wysmarowanym masłem papierze, na dużej blaszce piekarnikowej. Oprószamy proszkiem budyniowym i cynamonem. Wstawiamy do piekarnika na 10 minut. Wyjmujemy, nie wyłączając piekarnika

Białka oddzielamy od żółtek. Żółtka ubijamy z 3 łyżkami cukru na puszystą masę. Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. Następnie do piany dodajemy kolejno 3 łyżki cukru, miksując kilka minut po każdym dodaniu. Łączymy delikatnie dwie masy jajeczne. Do masy dodajemy stopniowo wymieszane mąki z sodą, mieszając już szpatułką. Ciasto wykładamy na jabłka, wyrównując powierzchnię. Musimy otrzymać zgrabny prostokąt. Wstawiamy do piekarnika na 25 minut. Po tym czasie wyjmujemy ciasto i przewracamy do góry nogami na czystą ściereczkę. W ten sposób mamy jabłka na górze. Wykładamy na nie masę budyniową, pozostawiając marginesy na brzegach. Jeszcze gorącą roladę zwijamy i układamy łączeniem do spodu. Polewamy podgrzanym w kąpieli wodnej kajmakiem i posypujemy obficie uprażonym na suchej patelni słonecznikiem. Wystudzone ciasto wstawiamy do lodówki do stężenia.



Sernik kokosowy z orzeźwiającym musem owocowym

Zimowy, świąteczny sernik kokosowy przybrany w idealnie białe płatki śniegu, którego brakowało nam za oknem. Aksamitna masa serowa na spodzie z wiórek. A do tego płaszcz z bajecznie różowego musu, który możecie stworzyć z borówki brusznicy lub żurawiny. Lekko kwaśny i cierpki mus doskonale przełamie słodycz sernika. Całość dzięki temu nabiera orzeźwiającego wyrazu.


Na tortownicę 26 cm

Spód:
3 białka
135 g wiórek kokosowych (najlepiej niesiarkowanych)
2 łyżki cukru trzcinowego

Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. Dodajemy kolejno po łyżce cukru, cały czas miksując jeszcze przez parę minut. Następnie dodajemy wiórki i mieszamy delikatnie szpatułką. Masę wykładamy na spód tortownicy, wyłożony papierem do pieczenia. Rozkładamy równomiernie, dociskając (najlepiej robić to dłonią). Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 10 minut.

Masa serowa:
1 kg twarogu sernikowego
5-6 łyżek cukru 
100 g białej czekolady
200 ml śmietanki kokosowej
125 g mascarpone
2 łyżki wiórek kokosowych
4 jajka
3 łyżki mąki ziemniaczanej

Twaróg, mascarpone i śmietankę kokosową umieszczamy w dużej misce. Dodajemy cukier oraz rozpuszczoną w kąpieli wodnej, lekko przestudzoną białą czekoladę (podczas dodawania czekolady miksujemy całość). Dosypujemy wiórki, oraz wbijamy jajka, krótko miksując. Na koniec dodajemy mąkę ziemniaczaną, znów krótko miksując.
Wstawiamy do piernika rozgrzanego do 180 stopni (góra-dół) na 15 minut. Po tym czasie zmniejszamy temperaturę do 120 stopni i pieczemy jeszcze 90-100 minut. Środek sernika przy potrząsaniu tortownicą nie może być lejący, ale zwarty. Po wyłączeniu piekarnika sernik pozostawiamy do wystygnięcia w środku, przy lekko uchylonych drzwiczkach.

Mus borówkowy:
200 ml mocno schłodzonej śmietanki kokosowej
125 g mocno schłodzonego mascarpone
szklanka borówki brusznicy lub żurawiny (świeże lub mrożone)
4-5 łyżek cukru pudru
100 ml wody + łyżka
1,5 łyżki żelatyny 

Żelatynę moczymy w 100 ml zimnej wody przez ok. 10 minut. Owoce (bez rozmrażania) umieszczamy w rondlu z 2 łyżkami cukru pudru i łyżką wody. Podgrzewamy, rozgniatając jagody, aby uzyskać jak najwięcej soku w jak najkrótszym czasie. Kiedy owoce puszczą dużo soku, blendujemy je na mus i przecieramy przez sito, pozbywając się skórek. Ponownie umieszczamy w rondlu i dodajemy żelatynę. Podgrzewamy, mieszając (nie wolno doprowadzić do wrzenia!) tak, aby żelatyna się rozpuściła. Po rozpuszczeniu pozostawiamy do wystudzenia
Śmietankę wraz z mascarpone ubijamy na wysokich obrotach miksera do uzyskania masy konsystencji bitej śmietany. Dodajemy cukier oraz przestudzony mus owocowy, cały czas miksując. Masę wylewamy na wystudzony sernik i wstawiamy do lodówki do stężenia.
*Aby uzyskać bardziej piankową konsystencję musu można odczekać przed wylaniem masy aż zacznie tężeć w osobnej misce, po czym napowietrzyć ją, miksując przez kilka minut. Wówczas dopiero wylać na sernik.
Po stężeniu owocowej masy sernik należy przechowywać w lodówce bez obręczy.









niedziela, 25 października 2015

Pierś kaczki z zapiekaną gruszką i orzeźwiająca sałatka ze świeżą żurawiną

Oto propozycja na porcję treściwego mięsa, podanego w jesiennym klimacie z orzeźwiającą sałatką i rozgrzewającą kaszą jaglaną. Kaczka zdecydowanie nie wygrywa w częstości spożywania z kurczakiem, indykiem, czy wieprzowiną. U części osób wzbudza pewne obawy w przygotowaniu. Mięso to po prostu trzeba wyczuć, później przygotowanie wcale nie musi być skomplikowane, czy pracochłonne.

Co do opinii na temat kaczego, czy też gęsiego mięsa zdania są podzielone. Oczywiście najwięcej jest osób mających zdania skraje - "tak" lub "nie". Jedni omijają ten drób szerokim łukiem, ze względu na wysoką zawartość tłuszczu, drudzy zaś propagują jego prozdrowotne wręcz właściwości i wpływ na obniżanie cholesterolu. Prawda jak w większości przypadków leży gdzieś po środku. Rzeczywiście układ kwasów tłuszczowych w tłuszczach gęsim i kaczym jest bardziej korzystny dla układu krwionośnego niż w wieprzowym, czy wołowym najogólniej mówiąc. Zawierają znacznie więcej kwasów jednonienasyconych i wielonienasyconych niż wieprzowina. Jednak traktowanie smalcu jakiegokolwiek jako panaceum na zdrowie i obniżanie cholesterolu jest błędem i niedomówieniem. Spożywanie jakiegokolwiek tłuszczu w ilości większej niż norma nie przyczynia się do poprawy zdrowia. Wprowadzenie również zwierzęcego tłuszczu na miejsce dobrej jakości tłuszczu roślinnego w dietę za sprawą propagowanych właściwości nie wiążę się z poprawą zdrowia u osób, które cierpią na choroby układu krążenia.
Podsumowując, zapomniane nieco mięso kaczki, czy gęsi powinno zdecydowanie wrócić na nasze stoły. Niech popularna wieprzowina czy "chudy" drób ustąpią jej troszkę miejsca. Nie ma jednak znaczących przyczyn, dla którego należałoby wystawiać je na piedestały. Chyba, że pod względem wszelkich innych walorów, odczuwanych przez nasze podniebienie w potrawach z udziałem tego aromatycznego mięsa.
Zachęcam do eksperymentów i życzę smacznego!

Składniki (2 porcje):

Mięso 

2 piersi z kaczki
1 duża, dojrzała gruszka
4 łyżki wina wytrawnego (białe lub czerwone)
8-10 gałązek świeżego rozmarynu (lub 2 łyżki suszonego)
sól, pieprz ziołowy

Dobrze jest, gdy mięso posiada temperaturę pokojową, kiedy zaczynamy je przygotowywać. Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni.  Piersi myjemy pod bieżącą wodą i dokładnie osuszamy. Skórę nacinamy na krzyż, nie uszkadzając mięsa. Układamy skórą do dołu na nierozgrzanej jeszcze patelni, bez tłuszczu. Rozgrzewamy patelnię z mięsem, smażąc do wytopienia tłuszczu ze skóry i jej przyrumienienia. Po tym czasie odwracamy mięso i smażymy jeszcze ok 4 minuty. Przekładamy do naczynia żaroodpornego wyłożonego połową gałązek rozmarynu (skórą do dołu). Wcześniej skórę dobrze solimy i posypujemy pieprzem ziołowym. Wierzch mięsa polewamy połową wytopionego tłuszczu z patelni i winem. Następnie przyprawiamy tak samo, jak skórę. Układamy na wierzch pozostały rozmaryn i gruszkę ze skórką, pokrojoną w grubsze plasterki. Wycinamy z niej tylko gniazda nasienne. Przykrywamy naczynie folią aluminiową i pieczemy 20 minut. Po tym czasie zmniejszamy temperaturę do 180 stopni, odkrywamy mięso, podlewając płynem powstałym podczas pieczenia. Pieczemy jeszcze 10-15 minut, podlewając mięso płynem kilkukrotnie. Po wyjęciu z piekarnika znów polewamy obficie płynem i pozostawiamy piersi, aby "odpoczęły". Zbyt wczesne rozkrojenie pozbawi mięso soczystości. Przed podaniem pozbawiamy mięso skóry lub robimy to bezpośrednio na talerzu.

Sałatka

50 g roszponki
1 słodkie jabłko
1 marchewka
garść świeżej żurawiny
2 łyżki oliwy z oliwy
2 łyżki soku z cytryny
otarta skórka z połowy cytryny
sól, pieprz

Sałatę myjemy i osuszamy. Marchew obieramy i kroimy w słupki. Jabłko wraz ze skórką kroimy na ćwiartki, wycinamy gniazda nasienne, a następnie ćwiartki dzielimy na cienkie plasterki. Żurawinę kroimy na połówki. Wszystko mieszamy. Oliwę wlewamy do małego słoiczka, dodajemy cytrynę, skórkę z cytryny, sól i pieprz. Zakręcamy słoik i potrząsamy do otrzymania emulsji. Polewamy sałatkę sosem i dokładnie mieszamy.

Całość podana u mnie z kaszą jaglaną, polaną łyżką soku powstałego podczas pieczenia.


niedziela, 18 października 2015

Pasztet z marchewki i soczewicy w orientalnym akcencie

Mniej typowy, a smaczny dodatek do kanapki, który możemy przygotować stosunkowo małym nakładem czasu oraz kosztów. Może powstać ze specjalnym zamiarem jego wykonania albo żartobliwie mówiąc, jako wynik kulinarnego recyklingu. Pasztet ten przyjmie z chęcią nadmiar włoszczyzny, która pozostaje nam z przygotowania aromatycznego bulionu. W połączeniu z innymi składnikami uzupełnia się w bezmięsny bloczek o przepięknym, ciepłym kolorze z bogactwem aromatu głównie za sprawą kuminu. Słodycz marchewki obalona jest nieco pikantnymi przyprawami. Wciąż pozostaje jednak delikatny. W konsystencji gładki i kremowy. Daje się zarówno rozsmarowywać, jak i kroić w grubsze plastry.

Składniki (na dwie keksówki lub formy żaroodporne):
750 g gotowanej włoszczyzny ze znaczną przewagą marchewki (marchew, pietruszka, seler)
2 szklanki suchej soczewicy czerwonej
3,5 szklanki wody
1 bardzo duża cebula
8 ząbków czosnku
200 g śmietany 12%
8 pełnych łyżek drobnej kaszki (u mnie pełnoziarnista orkiszowa, może też być zwykła manna lub np. mąka ryżowa)
3 jajka
3 łyżki sezamu
2 pełne łyżeczki soli
1 łyżeczka ostrej papryki (lub więcej w zależności od upodobań)
2 łyżeczki ziaren kuminu
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej

Soczewicę zalewamy wodą i gotujemy wraz z obraną i pokrojoną na drobniejsze części cebulą przez ok. 15 minut (na małym ogniu), często mieszając. Jeśli po tym czasie pozostaje w soczewicy nadal woda zdejmujemy z palnika i pozostawiamy na jakiś czas pod przykryciem. Blendujemy tak ugotowaną soczewicę z włoszczyzną, czosnkiem, śmietaną i wszystkimi przyprawami z wyjątkiem kuminu i sezamu. Tak przygotowaną masę, jeszcze przed dodaniem jajek możemy spróbować i ewentualnie doprawić jeszcze wg uznania. Po doprawieniu wbijamy jajka i znów blendujemy. Na koniec dosypujemy kumin oraz sezam oraz kaszkę, mieszając łyżką. Masę przelewamy do forem wyłożonych papierem do pieczenia lub wysmarowanych masłem i obsypanych bułką tartą, otrębami itp. Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni (góra-dół) na 1,5 godziny. W razie przypiekania z wierzchu, możemy przykryć folią aluminiową.



wtorek, 13 października 2015

Cynamonowe ciasto dyniowe ze świeżą żurawiną

Nie za słodkie, w sam raz jako przekąska do rozgrzewającej herbaty. Takie jesienne i pachnące ciasto...Posłodzone rodzynkami i przełamane kwaskowatym smakiem żurawinowego soku, który wraz z dynią nadaje mu wilgotności.

Składniki:
500 g surowej dyni
3 jajka
120 g świeżej żurawiny
1/4 szklanki oleju
1,5 szklanki dowolnej mąki pełnoziarnistej
2 szklanki mąki pszennej typ 550
70 g rodzynek
75 ml wody
4 łyżki cukru trzcinowego
3 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki kardamonu
2 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
szczypta soli

Rodzynki zalewamy 75 ml wrzącej wody i pozostawiamy pod przykryciem, aż zmiękną. Gdy będą już miękkie blendujemy je na gładko. Dynię obraną ze skóry należy zetrzeć na najmniejszych drobnych oczkach tarki i odsączyć z nadmiaru wody. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Do miski z dynią dodajemy żółtka, olej, mąki wymieszane z sodą, zmiksowane rodzynki oraz cynamon z kardamonem. Miksujemy do połączenia składników. Po tym dodajemy żurawinę, wymieszawszy już tylko łyżką. Białka ubijamy na sztywną pianę. Gdy będzie już ubita, dodajemy po łyżce cukru, miksując do jego rozpuszczenia przed dodaniem każdej następnej łyżki. Dodajemy pianę do ciasta partiami, delikatnie mieszając łyżką. Przekładamy do formy o wymiarach ok. 30x22 cm, wyłożonej papierem i pieczemy 50-55 minut na poziomie piekarnika o 1 niżej od środkowego.


niedziela, 11 października 2015

Czekoladowo-sezamowe batoniki z orzechami laskowymi

 Udały się zgodnie z zamiarem! Ogrom płatków, oblepionych słodkim miodem, gorzką czekoladą i sezamowym tłuszczykiem. Kryjący w sobie mnóstwo chrupiących orzechów. Takie batoniki z przyjemnością można podarować dzieciom do szkoły na drugie śniadanie, czy samemu schrupać w wolnej chwili. Nie są zbyt twarde, ani nie rozpadają się. Strukturą przypominają sklepowe batoniki musli, lecz tamte nie dorównują składem, któremu w poniższych nie można nic zarzucić. Smak uzależniający.



Składniki:
300 g dowolnych płatków pełnoziarnistych (owsiane, żytnie, orkiszowe, jęczmienne lub mieszane)
180 g orzechów laskowych
3-4 łyżki miodu
4 pełne łyżki pasty sezamowej tahini
3 łyżki siemienia lnianego niemielonego
12 łyżek wody
100 g gorzkiej czekolady

Siemię lniane zalewamy letnią wodą i pozostawiamy do czasu powstania "kisielu" (ok.2-3 godziny). Płatki partiami prażymy na suchej, gorącej patelni tak długo, aż zaczną ładnie pachnieć. Wrzucamy do miski. Analogicznie postępujemy z orzechami (jeśli mamy świeżo łuskane), przy zakupionych już łuskanych etap ten możemy pominąć. Dorzucamy do płatków. W kąpieli wodnej delikatnie podgrzewamy miód do rozpuszczenia (tylko jeśli mamy go w stanie stałym). Dodajemy do płatków i dokładnie mieszamy. Następnie w kąpieli wodnej rozpuszczamy połamaną gorzką czekoladę i po rozpuszczeniu, jeszcze gorącą dodajemy do płatków. Ponownie mieszamy. Na koniec dodajemy pastę tahini oraz kisiel z siemienia lnianego (nie mielimy). Bardzo dokładnie mieszamy, aby suche składniki były dokładnie oblepione. Foremkę na ciasto o wymiarach ok. 30x22 wykładamy folią spożywczą i na nią przekładamy masę. Rozkładamy równo, bardzo mocno przyciskając. Przykrywamy płatem folii i jeszcze raz mocno dociskamy na całej powierzchni. Wstawiamy do lodówki, najlepiej na całą noc. Po tym czasie wyjmujemy blat z foremki i kroimy ostrym, cienkim nożem na porcje. Batoniki można bez obaw przechowywać w lodówce przez dłuższy czas.
Smacznego!

*Z powyższych składników i użyciem wspomnianej formy u mnie wyszło 14 batoników

sobota, 10 października 2015

Śledź z jabłkiem w towarzystwie ziemniaka

Kolejna propozycja to szybki obiad z połączeń zapewne nie każdemu znanych. Słone śledzie, słodkie jabłko, ostrość cebulki w delikatnych jogurcie podane z ziemniakami ugotowanymi w mundurkach

Składniki (3-4 porcje):
5 filetów śledzia w oleju* (warto wybrać te o najprostszym składzie np. śledzie wiejskie Lisner lub Merinero dostępne w sklepach Biedronka)
1 duże jabłko
1 średnia cebula
1 mały kubek jogurtu naturalnego
2 łyżki nierafinowanego oleju lnianego lub rzepakowego
pieprz

*Można użyć solonych matiasów. Te jednak osobiście wymoczyłabym najpierw przez kilka godzin z nadmiaru soli w mleku z wodą w proporcji 1:1, raz wymieniając płyn

Filety osuszamy ręcznikiem papierowym z nadmiaru oleju, kroimy w kostkę lub w paski i wrzucamy do miski. Cebulę drobno kroimy w kostkę, jabłko ścieramy wraz ze skórą na tarce. Dodajemy do śledzi. Polewamy jogurtem, olejem i dodajemy pieprz, w zależności od upodobań. Wszystko dokładnie mieszkamy i wkładamy do lodówki na minimum pół godziny, aby smaki połączy się.

Ziemniaki gotujemy w mundurkach na parze (najkorzystniej) lub w osolonej wodzie. Obieramy ze skórki jeszcze gorące, nakłuwając na widelec tuż przed podaniem.


piątek, 9 października 2015

Czekoladowy krem z awokado na omlecie biszkoptowym

Szybkie śniadanie na słodko...omlet i zdrowsza wersja kremu czekoladowego. Przygotowanie kremu zajmuje niemalże tyle czasu, co poszukiwanie sklepowego gotowca na półkach z kupą cukru i najczęściej utwardzonego tłuszczu. Smak musicie ocenić sami. Jego nośnikiem jest w tym kremie tłuszcz z awokado, porównywalny właściwościami do oliwy z oliwek. Wyczuwalność smaku awokado to sprawa indywidualna. Dla mnie nie czyni różnicy, całkowicie przyjmując smak kakaowy. Jest po prostu pyszny i kremowy. Do tego spora dawka potasu i antyoksydantów. Gorąco polecam.
Dla bardziej wymagających podniebień i nieprzekonanych, w następnym podejściu wersja z bananem i orzechami.

Omlet (2 średnie):
4 jajka
4 łyżki mąki pełnoziarnistej
2-3 łyżki cukru trzcinowego
szczypta soli
Łyżeczka masła klarowanego lub oleju rzepakowego do smażenia

Białka oddzielamy od żółtek. Ubijamy białka ze szczyptą soli na sztywną pianę. Dodajemy cukier, miksując jeszcze 3 minuty. Dodajemy żółtka już tylko krótko miksując. Odstawiamy mikser i po dodaniu mąki masę mieszamy bardzo delikatnie. wykładamy grubą warstwę ciasta na dobrze rozgrzaną patelnię z tłuszczem. Smażymy z dwóch stron do zrumienienia na niezbyt dużym ogniu. Podczas obracania staramy się zrobić to jak najdelikatniej, aby nie opadł.

Krem:
1 dojrzałe awokado*
3-4 łyżki kakao
2 łyżki miodu
ew. skórka pomarańczowa do dekoracji

*Zjedzenie niedojrzałego awokado może być skutecznym zniechęceniem się do niego, ponieważ jest bardzo gorzkie. Te o prawidłowej dojrzałości jest neutralne w smaku i o nieco mazistym miąższu. Aby sprawdzić, czy już nadaje się do jedzenia naciskamy lekko. Nie powinno być twarde jak kamień, ale też nie za miękkie. "Ogonek" nie powinien zawierać śladów pleśni i powinien łatwo odejść od owocu, a wgłębienie po nim widoczne przy dobrej dojrzałości jest żółte. Skórka może pozostawać zielona lub brunatna w zależności od odmiany. W sklepach zazwyczaj częściej można trafić na takie, które wymagają jeszcze kilkudniowego odleżenia w domu.

Awokado obieramy ze skóry, kroimy drobniej i wrzucamy wszystkie składniki do malaksera. Miksujemy tak długo, aż powstanie gęsty, gładki krem. Próbujemy, dodając w razie potrzeby więcej kakao lub miodu w zależności od upodobań.



czwartek, 8 października 2015

Sernik dyniowo-pomarańczowy na czekoladowym spodzie

Bardzo jesienne ciasto dla amatorów gorzkiej czekolady i słodkiego sernika. Dodatek dyni, skomponowany z innymi aromatami jest tylko subtelnie wyczuwalny w smaku. Nadaje masie słonecznego koloru, aksamitności i dodatkowych walorów żywieniowych :)

Spód:
200 g gorzkiej czekolady
4 białka (2 żółtka wykorzystujemy do sernika, pozostałe możemy przechować w lodówce np. do panierowania mięsa)
100 g masła klarowanego
120 g cukru trzcinowego
szczypta soli
50 g dowolnej mąki pełnoziarnistej
70 g mąki pszennej typ 550
2 łyżki kakao

Czekoladę rozpuszczamy z masłem i pozostawiamy do wystygnięcia. Piekarnik nagrzewamy do 170 stopni z termoobiegiem. Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę, następnie dodając partiami cukier. Każda partia powinna rozpuścić się w białkach, przed dodaniem następnej. Do tak przygotowanych białek dodajemy cienkim strumieniem przestudzoną czekoladę (może być jeszcze ciepła), miksując na najwolniejszych obrotach. Odstawiamy mikser i dodajemy mąki oraz kakao, mieszając masę delikatnie łyżką. Wykładamy ciasto do formy o bokach 30x20 cm (nie mniejszej), wyłożonej papierem do pieczenia. Papier powinien być na tyle duży, aby okrywał wszystkie ścianki foremki. Zapobiegnie to dostaniu się masy serowej pod spód papieru w trakcie wylewania. Pieczemy 18-20 minut.

W czasie pieczenia spodu przygotowujemy masę serową

Masa serowa:
2,5 szklanki puree z dyni
1 kg twarogu mielonego
8 łyżek cukru trzcinowego
200 g puddingu waniliowego Smakija lub zamiennika (najlepiej z prawdziwą wanilią) - w sklepach na półkach z deserami mlecznymi
2 łyżki mąki ziemniaczanej
2 łyżki budyniu waniliowego
kandyzowana skórka z jednej pomarańczy (u mnie domowa, kandyzowana w dwóch łyżkach miodu) - lub tyle, ile lubicie
szczypta gałki muszkatołowej
szczypta kardamonu

W dużej misce umieszczamy puree, twaróg, pudding, cukier, skórkę pomarańczową, przyprawy i dokładnie miksujemy. Następnie dodajemy białka oraz żółtka i miksujemy (nie za długo). Pod koniec dodajemy mąkę i budyń, ostatni raz szybko miksując.

Masę przelewamy na upieczony spód (może być gorący) i wstawiamy do nagrzanego piekarnika do 180 stopni z funkcją góra/dół do kąpieli wodnej. Tzn. formę z ciastem wstawiamy do większej formy wypełnionej wodą, tak aby się sięgała do połowy tej pierwszej. Tak pieczemy 15 minut. Następnie zmniejszamy temperaturę do 120 stopni i pieczemy jeszcze 1,5 godziny. W razie potrzeby dolewamy wody do większej formy.
Sernik studzimy stopniowo, najpierw w stygnącym piekarniku, dopiero później wyjmujemy.
Przygotowujemy polewę.

Polewa:
50 g gorzkiej czekolady
50 g puddingu waniliowego (jak do masy serowej)
kilka łyżek zimnego mleka

Czekoladę wraz z puddingiem rozpuszczamy w kąpieli wodnej, pilnując, aby się nie przypaliło. Nie przejmujemy się, jeśli masa będzie wyglądała na zważoną, bo sytuację zmieni mleko :) Zdejmujemy czekoladę z palnika i dodajemy do masy powoli tyle mleka, energicznie mieszając, aby stała się wystarczająco rzadka, by spływała powoli z łyżki (będziemy w ten sposób "pisać" wierzch sernika). Sposób dekoracji oczywiście dowolny.

Po całkowitym wystygnięciu sernik wstawiamy do lodówki na całą noc. Jest to konieczne. Najlepiej smakuje jednak, gdy przed podaniem przejmie temperaturę pokojową. Zwłaszcza czekoladowy spód nabiera wówczas odpowiedniej konsystencji.
Przechowywany w lodówce długo utrzymuje świeżość, a nawet zyskuje na smaku :)





wtorek, 29 września 2015

Chrupiąca sałatka z brokuła, gruszki i selera naciowego

Jeśli nie jedliście jeszcze brokuła w wersji chrupiącej, prawie surowej, a nie przypadają Wam do gustu rozgotowane, brunatniejące po czasie różyczki tego zdrowego warzywa to koniecznie zróbcie sobie taką sałatkę. Ja urzekłam się połączeniem brokuła z gruszką, mając okazję jeść jakiś czas temu poza domem. Wtedy wielka ochota na dokładkę, a dziś wielka ochota odtworzenia tych połączeń w domu. Udało się 100 % sukcesem. Słodko-wytrawna, doskonała jako przekąska lub jako dodatek do obiadu. Idealnie skomponuje się z rybą.

Składniki:
1 brokuł
2 gruszki
3 łodygi selera naciowego
40 g orzechów włoskich
Sok z połowy cytryny
2 łyżki oleju nierafinowanego (polecam rzepakowy lub lniany) *wkrótce wpis o olejach
2 łyżeczki musztardy francuskiej (z całymi ziarenkami gorczycy)
szczypta soli i pieprzu
2-3 łyżeczki miodu (ilość miodu zależy od miękkości i dojrzałości gruszek. Jeśli macie bardzo dojrzałe i miękkie wystarczą 2 łyżeczki)

W pierwszej kolejności przygotowujemy sos. W szklance mieszamy olej, sok z cytryny, miód, musztardę francuską. Doprawiamy solą i pieprzem. Umytego i oczyszczonego z liści brokuła blanszujemy 3-4 minuty na parze, po czym wyjmujemy do przestygnięcia. W ten sposób pozbywamy się goryczki surowego brokuła, jednocześnie zachowując piękny kolor i witaminy. Łodygi selera kroimy na plasterki. Gruszkę kroimy wraz ze skórką w kostkę. Wrzucamy do jednej miski, gdzie w następnej kolejności dodajemy podzielonego na małe różyczki brokuła. Dorzucamy pokrojone na ćwiartki orzechy i polewamy sosem. Dokładnie mieszamy. Smacznego :)



wtorek, 22 września 2015

Gruszki i jabłka w galaretce z owoców czarnego bzu z nutą lawendy

Druga połowa września to doskonały czas, aby sprawdzić, jak mają się baldachy owocującego czarnego bzu. Jego kwiaty do zaparzania możecie znaleźć na stoiskach z herbatami, czy w aptekach. Poleca się je szczególnie przy przeziębieniach i spadku odporności. Niewymagające krzewy czarnego bzu hoduje się na plantacjach, lecz jeszcze częściej przechodzi się koło nich obojętnie w środowisku naturalnym. Niejeden właściciel ogrodu posiada go też na swojej posesji. Rosną na skrajach lasów, w parkach, na łąkach. Znacznie szersze zastosowanie i właściwości prozdrowotne posiadają jego owoce. Należy jednak pamiętać o właściwym ich zbiorze i przygotowaniu. Surowe i niedojrzałe części czarnego bzu zawierają w sobie trujący glikozyd cyjanogenny - sambunigrynę, która traci swoje trujące właściwości podczas obróbki termicznej. Dodatkowo w niektórych przepadkach zaleca się usuwanie pestek podczas obróbki, celem zminimalizowania zawartości niepożądanych substancji.

Z owoców można przygotowywać dżemy, soki, wina, nalewki, poddawać je suszeniu i co tylko głowa wymyśli. Należy jednak wziąć pod uwagę, że mimo konieczności obróbki termicznej tych owoców, zbyt długie ich poddawanie wysokiej temperaturze sprzyja pozbawieniu właściwości leczniczych. 
Owoce te bogate są w witaminy tj. A, C, B oraz związki mineralne. Ich fioletowo-czarne zabarwienie świadczy o dużej zawartości antocyjanów, mających ochronny wpływ na organizm (m.in działanie przeciwstarzeniowe, antynowotworowe, ochraniające naczynia krwionośne przed miażdżycą). Wykazują działanie obniżające gorączkę, napotne, moczopędne a nawet lekkie przeciwbólowe i przeczyszczające.



Moją propozycją na wykorzystanie tych drogocennych kulek jest zamknięcie ich w słoiku wraz z innymi jesiennymi owocami. Słodycz przełamałam nutą lawendy, która nadaje całości nieco pikanterii. Samo przygotowanie nie zajmuje dużo czasu. Cierpliwość trzeba odnaleźć przy obieraniu owoców z baldachów.

Składniki: 
(8 słoiczków różnej pojemności)

1 kg obranych, dojrzałych owoców czarnego bzu
4 gruszki
4 jabłka
25 dag cukru trzcinowego (u mnie aromatyzowany naturalną wanilią)
Sok z jednej cytryny
2 słupki kwiatów lawendy suszonych lub świeżych
2 opakowania Żel-fixu

Na początku warto przygotować sobie słoiki z nakrętkami, które należy umyć, wyparzyć (najprościej w piekarniku 110 stopni ok. 10 minut) i pozostawić do wystygnięcia.
Owoce czarnego bzu dokładnie myjemy i stawiamy w garnku do podgrzania. Owoce zgniatamy za pomocą tłuczka do ziemniaków, aby puściły jak najwięcej soku. Podgrzewamy od momentu zagotowania 10-15 minut, co jakiś czas mieszając i lekko ugniatając. Pod koniec dodajemy sok z cytryny. Po tym czasie odsączamy przez drobne sitko lub gazę, mocno odciskając wszystkie resztki na sitku. Ja uzyskałam w ten sposób niecałe 700 ml soku. Sok przykrywamy talerzykiem, a do wypłukanego garnka po gotowaniu bzu kroimy w kostkę wraz ze skórką gruszki i jabłka, wydrążone z gniazd nasiennych. Do owoców wsypujemy cukier, Źel-fiksy, drobne kwiaty lawendy bez łodygi oraz wlewamy sok z czarnego bzu. Całość zagotowujemy i gotujemy 5 minut na wolnym ogniu, co jakiś czas mieszając. Po tym czasie zestawiamy z palnika i mieszamy do zaniku piany. Rozlewamy do słoików (całość jeszcze bardzo rzadka), zakręcamy mocno i stawiamy do góry dnem na ok. 10-15 minut. Po tym czasie odwracamy słoiki. Po wystygnięciu wieczka powinny wklęsnąć, co świadczy o zapasteryzowaniu, a galaretka powinna zrobić się gęsta.
Smacznego! :)







środa, 16 września 2015

Puszysty chlebek pełnoziarnisty z dynią na słodko



Nie przypuścilibyście próbując ten chlebek, ile w nim dodatku mąki pełnoziarnistej. Jest bardzo wilgotny dzięki dodatkowi dyni, a dodatek ubitych białek nadaje mu puszystości, dzięki czemu ciasto nie wypieka się na typ ciężkich i mokrych. Bardzo delikatne i aromatyczne. W sam raz na drugie śniadanie.

*Mus-puree z dyni przygotujecie bardzo prosto i szybko. Jedyne co trzeba zrobić to ugotować dynię ze skórą na parze lub upiec w piekarniku do miękkości, a następnie obrać ze skóry (przy odmianie Hokkaido można pominąć) i zblendować  (odmiany bardzo wodniste należy lekko odsączyć przed miksowaniem). Tak przygotowany, poporcjowany mus można zamrozić lub zapasteryzować w słoiczkach i używać wg potrzeb bez zbędnej pracy.

Składniki (keksówka ok. 28x8 cm): 
2 szklanki mąki żytniej typ 2000
1 szklanka mąki pszennej typ 550
30 g płatków żytnich
30 g orzechów włoskich
½ szklanki cukru trzcinowego (u mnie aromatyzowany naturalną wanilią)
Brzoskwinia świeża
200 g puree z dyni*
½ szklanki oleju
1 jajko
2 białka
3 łyżki dowolnego dżemu (brzoskwiniowy, ananasowy, morelowy itp.) – ja wykorzystałam ten http://zywieniowe-widzimisie.blogspot.com/2015/07/witajcie-dzis-podrzucam-przepis-na.html
½  łyżeczki cynamonu
1/3 łyżeczki kardamonu
2 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
Szczypta soli


Piekarnik nagrzewamy do 170 stopni z termoobiegiem. Płatki z orzechami rozdrabniany w malakserze, łączymy z mąką żytnią i pszenną. Dodajemy cukier, cynamon, kardamon i sodę, mieszamy. Brzoskwinię blendujemy na papkę razem z jajkiem, wrzucamy do suchych składników. Dodajemy olej, puree z dyni oraz dżem, mieszamy do połączenia składników. Białka ubijamy na sztywną pianę z dodatkiem soli. Dodajemy w dwóch partiach do ciasta, delikatnie mieszając. Przekładamy do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy 45 minut (do suchego patyczka). Po upieczeniu ciasto wyjmujemy z piekarnika i keksówki, pozostawiając do wystudzenia na kratce lub desce.


wtorek, 15 września 2015

Zupa dyniowo-migdałowa z kurczakiem i kluseczkami owsianymi




Pomysł na zupę powstał za sprawą kilku kwestii  - otrzymania dyniowego olbrzyma, ochoty na zupę z pożeranych w ostatnim czasie przeze mnie migdałów i bardzo lubianej również przeze mnie mlecznej zupy dyniowej  Nie dzieli ze mną zdania niestety w zupach tego typu mój Mąż. Trzeba więc było nieco improwizować. Wyszło pysznie – słodko i słono jednocześnie, z lekką nutą migdałów i pomarańczy. Całość z delikatnym i soczystym mięsem z piersi kurczaka i kluseczkami owsianymi*.

*W celu wykonania klusek owsianych używamy mąki owsianej, dostępnej wbrew pozorom już w wielu miejscach i w przystępnej cenie.




 Składniki (na  ok. 10 talerzy):

Ok. 1,5 l wody
1 duża , podwójna pierś z kurczaka
Ok. 1 kg dyni
4 nieduże marchewki
1 pietruszka
300 ml „mleka” ryżowego
30 g migdałów w płatkach + dowolna ilość do posypania zupy (na tę ilość moim zdaniem ok. 100-150 g)
Sok z jednej pomarańczy
Łyżeczka słodkiej papryki
Sól

Wodę zagotowujemy i wrzucamy obrane i pokrojone na mniejsze części marchew z pietruszką oraz pierś z kurczaka. Lekko solimy. Gotujemy ok. 15-20 minut, po czym wyjmujemy pierś i odkładamy do przestygnięcia. Do zupy dodajemy obraną, pokrojoną w kostkę dynię. Dyni musi być tyle, aby wypełniała całą objętość płynu w garnku. Dosalamy znów lekko i gotujemy. Podprażamy na suchej patelni migdały na złoty kolor, co jakiś czas mieszając, aby się nie przypaliły. Dodajemy podprażone 30 g migdałów do gotującej się zupy, a gdy wszystkie warzywa będą już miękkie, całość blendujemy. Mogą pozostać w zupie widoczne cząstki migdałów. Do kremu dodajemy „mleko” ryżowe, sok wyciśnięty z pomarańczy, paprykę słodką i sól – tyle, żeby nam smakowało J. Następnie kroimy pierś z kurczaka według uznania (u mnie paski) i wrzucamy do zupy.  Ponownie stawiamy na palniku, aby była bliska temperatury wrzenia i przygotowujemy ciasto na kluski.

Kluski:

2 żółtka
1 białko
80 ml mleka
Mąka pszenna 550
Mąka owsiana
Pół łyżeczki soli

Jajka roztrzepujemy z solą, dodajemy mleko oraz mąki na przemian tyle, aby ciasto było na tyle gęste, by można je wykładać łyżką do zupy. Kiedy już mamy ciasto gotowe dodajemy małe porcje ciasta do gorącej zupy (mniejsze kluski są smaczniejsze). Gotujemy jeszcze 3 minuty i gotowe. Przed podaniem warto posypać zupę prażonymi migdałami. Smacznego!

poniedziałek, 7 września 2015

Jogurtowy deser z czerwoną porzeczką i galaretką hibiskusową

Macie jeszcze ochotę na letni akcent z porzeczkami i rubinową galaretką z hibiskusa? Ten deser jest lekki i orzeźwiający.




 Składniki (na ok. 6 pucharków)

140 g biszkoptów lady fingers (bądź tradycyjnych, jeśli uda Wam się znaleźć o możliwie najkrótszym składzie - ja polecam miodowe lady fingers firmy San, jak u mnie w przepisie)
750 g jogurtu naturalnego - dobrze będzie, jeśli jeden z nich będzie gęstszy (np. Bakoma gęsty)
6 łyżeczek konfitury z borówki brusznicy
2-3 łyżki płynnego miodu do jogurtu + 2-3 łyżeczki do galaretki
Szklanka czerwonej porzeczki
4 łyżeczki suszonego hibiskusa (herbata - może być również inna owocowa)
500 ml wody
żelatyna - 3,5 łyżeczki do jogurtów oraz 2,5 łyżeczki do galaretki

Porzeczki oczyszczamy z łodyżek, myjemy i pozostawiamy do osuszenia. 3,5 łyżeczki żelatyny wsypujemy do małego rondelka i zalewamy niewielką ilością zimnej wody, pozostawiamy do napęcznienia na ok. 10 minut. Po tym czasie zaczynamy podgrzewać na niewielkim ogniu żelatynę, stale mieszając. Lepiej robić to dłużej i ostrożnie, ponieważ żelatyny nie możemy zagotować. Kiedy się już rozpuści, zdejmujemy z ognia i pozostawiamy do przestygnięcia. W tym czasie przygotowujemy masy jogurtowe. Dzielimy jogurty do dwóch misek po połowie. Do gęstszego dodajemy konfiturę z borówki, miksujemy. W razie, gdyby masa była dla nas mało słodka można dodać jeszcze 2-3 łyżeczki. Do drugiej miski z jogurtem dodajemy miód i postępujemy analogicznie.
Na tym etapie najlepiej znaleźć sobie pomocnika, chyba, że zaufamy swojej zwinności ;) do obu mas jogurtowych dodajemy naprzemiennie po łyżce wystudzonej żelatyny, stale miksując, aby dokładnie ją rozprowadzać. Żelatyny w obu masach musi być po równo. Na koniec do masy miodowej dodajemy porzeczki i delikatnie mieszamy.
Biszkopty rozkładamy na spodzie i po bokach pucharków, wylewamy masę jogurtową z konfiturą po równo do wszystkich pucharków (1/2 objętości pucharków), następnie to samo robimy z masą miodową, pozostawiając 2 cm na galaretkę. Wkładamy pucharki do lodówki.

Susz z hibiskusa zalewamy 500 ml wody, przykrywamy i pozostawiamy na 10-15 minut do zaparzenia. Po tym czasie odcedzamy i wsypujemy do naparu 2,5 łyżeczki żelatyny, mieszając tak długo, aż się rozpuści. Studzimy. Gdy napar będzie letni rozpuszczamy w nim miód (wg uznania, u mnie 3 łyżeczki).
Kiedy masy jogurtowe będą już wystarczająco sztywne, aby nie chłonąć galaretki, a sama galaretka całkowicie wystudzona, wylewamy ją na ich wierzch i ponownie wkładamy do lodówki.

Po paru godzinach możemy skosztować :)




Gryczana sałatka na ciepło z tuńczykiem i szparagami

Niezbyt pracochłonny, a treściwy obiad lub rozgrzewająca sałatka na chłodne już wieczory. A może drugie śniadanie po grzybobraniu? Kto wie, może przyjdzie jeszcze nadzieja dla Grzybiarzy po kilku deszczowych i jesiennych dniach. Sałatkę udało się zrobić tak szybko, jak szybko powstał na nią pomysł. Polecam :)

Składniki (2 duże lub 4 małe porcje):

3/4 szklanki kaszy gryczanej + 2 x tyle wody i szczypta soli do gotowania*
80 g odsączonych filetów tuńczyka z puszki (u mnie w oliwie z oliwek)
100 g półtłustej fety
pęczek zielonych szparagów**
2 dojrzałe pomidory
1 czerwona papryka
rzeżucha (polecam wysiewać te niekłopotliwe kiełki nie tylko na Wielkanoc :) jeśli jednak nie macie, może być np. natka pietruszki)
1 łyżka oliwy z oliwek
pieprz, sól

Piekarnik rozgrzewamy do 200 st. z funkcją góra dół. W naczyniu żaroodpornym układamy szparagi oraz umytą, rozciętą na ćwiartki, wypestkowaną paprykę (środkiem do góry). Szparagi oprószamy solą, pieprzem i skrapiamy oliwą z oliwek. Papryka nie wymaga przyprawiania, należy ją tylko skropić oliwą. Wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy ok 30 minut. W tym czasie nastawiamy kaszę, co jakiś czas mieszając i kontrolując ilość płynu.
Pomidory sparzamy, obieramy ze skórki i kroimy w kostkę. Mieszamy z rozdrobnionym tuńczykiem w dużej misce, dodajemy pokrojoną fetę, rzeżuchę. Kiedy pieczone warzywa będą ją gotowe, również kroimy je na desce w kawałki, dorzucamy do miski. Ostatni etap to dodanie gorącej kaszy i wymieszanie całości. Można doprawić ew. pieprzem wg uznania. Smacznego!


* Nie polecam przygotowywania kasz, czy ryżu w woreczkach, bo część składników i smaku wylejemy z wodą - przygotowanie tych sypkich wersji jest równie proste. Wystarczy wsypać odpowiadająca nam ilość produktu do garnka i zalać podwójną ilością wody. Gotujemy na małym ogniu do zmięknięcia. W razie potrzeby pod koniec dodajemy małe porcje wody.
** Zielone szparagi idealnie nadają się do mrożenia, kiedy trwa jeszcze na nie tak krótki przecież sezon - nie wymagają obierania w przeciwieństwie do białych. Jedyne co musimy zrobić to - kupić, umyć, osuszyć, odciąć ok. 3 cm końcówek od nasady, zapakować i zamrozić. przed przygotowaniem nie rozmrażamy, aby zachowały jędrność. Nadają się do zup, do zapiekania. Ciekawostką jest, że jako jedne z nielicznych warzyw zawierają inulinę (podobnie jak cykoria, karczochy, czosnek, por). Ta zaś jest naturalnym prebiotykiem, który korzystnie wpłynie na pracę naszego przewodu pokarmowego.




piątek, 4 września 2015

Ciastka z płatków żytnich bez cukru i jajek

Połączenie dobrego smaku, zdrowych produktów i łatwości wykonania też się może udać. Spójrzcie na poniższe ciastka. Zrobimy je w 15 minut + czas pieczenia. Nadają się na drugie śniadanie, czy jako mniej grzeszna przekąska spośród słodkości w ciągu dnia między posiłkami. Nie zawierają dodatku cukru, poza tym z bananów i żurawiny. Są źródłem błonnika, złożonych węglowodanów i dobrych tłuszczów = dodadzą nam energii. Miękkie i wilgotne w środku za sprawą banana, a jednocześnie lekko chrupiące dzięki dodatkowi słonecznika, nie kruszą się. Możemy przechowywać je z powodzeniem w puszce.



Składniki (ok. 22 sztuki):

14 łyżek płatków żytnich (lub innych - byle nie błyskawicznych)
2 łyżki masła klarowanego
100 ml mleka
3 łyżki pasty sezamowej tahini
dwie garście suszonej żurawiny
garść ziaren słonecznika
3 czubate łyżki mąki pełnoziarnistej
1 łyżeczka sody oczyszczonej
2 dojrzałe banany
szczypta kardamonu

Masło rozpuszczamy z mlekiem, odstawiamy z palnika, dodajemy płatki, pastę sezamową i dokładnie mieszamy. Pozostawiamy na ok. 5 minut aby płatki zmiękły, co jakiś czas możemy zamieszać. W tym czasie rozgniatamy na talerzyku widelcem banany na mus. Do płatków dodajemy wszystkie pozostałe składniki: żurawinę, słonecznik, mąkę, sodę, kardamon i banana. Porządnie mieszamy. Rozgrzewamy piekarnik do 160 stopni z termoobiegiem (lub bez termoobiegu góra-dół na 180 stopni). W tym czasie rozkładamy ciastka na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia - robimy to łyżką (ciasto jest dość rzadkie), rozpłaszczając placki ciasta, a następnie poprawiając nieco brzegi, tak aby nadać i okrągły kształt. Pieczemy ok. 25 minut aż lekko się zrumienią. Studzimy na kratce. Smacznego!




poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Mleczno-ryżowa tarta z czerwoną porzeczką



Dziś sycące ciasto z niedocenianymi owocami – czerwoną porzeczką. Przypomina mleczną, aromatyczną tartę z kwaskowatą nutą. Nie należy do niskokalorycznych, ale może być porządnym kawałkiem pożegnania z porzeczką w tym sezonie. A te są godne uwagi. Mnóstwo potasu, witaminy C, polifenoli, błonnika przy niskiej zawartości cukru i wysokiej zawartości smaku…

Ciasto
200 g mąki pszennej typ 650 (ew. 550)
50 g mąki pszennej pełnoziarnistej
60 g cukru trzcinowego
130 g zimnego masła klarowanego
Szczypta soli
Woda
Skórka cytrynowa

Masa ryżowa
1 l mleka 3,2 %
250 g białego ryżu (może być pół na pół z brązowym)
Skórka cytrynowa
Ziarenka z laski 1/3 wanilii
130 g cukru trzcinowego
250 g twarogu śmietankowego (niesłodzonego)
5 jajek
Szczypta soli

Na wierzch
500-600 g czerwonej porzeczki
Łyżka cukru trzcinowego (opcjonalnie)
2 łyżki soku z cytryny
2-3 łyżeczki mąki ziemniaczanej


Zaczynamy od nastawienia ryżu wraz z mlekiem, cukrem, ziarenkami wanilii i skórką odkrojoną z wyparzonej i wyszorowanej cytryny (bez białej części). Skórka musi być na tyle duża, żebyśmy mogli ją później znaleźć i wyłowić. Gotujemy tak długo, aż ryż wchłonie niemal cały płyn, często mieszając. Gdy już zacznie brakować płynu wyłączamy wyławiamy skórkę, przykrywamy i odstawiamy do ostygnięcia.

W czasie gdy ryż jeszcze się gotuje już możemy przygotowywać ciasto kruche, oszczędzając czas. Łączymy mąki z pokrojonym masłem, szczyptą soli i cukrem. Zagniatamy ciasto, dolewając tyle wody, aby powstała nam kula (u mnie ok. 3 łyżki). Pod koniec wsypujemy startą skórkę z cytryny dla aromatu. Kulę z ciasta owijamy folią spożywczą i wkładamy do lodówki na ok. 30 minut.
Po tym czasie rozgrzewamy piekarnik na 180 stopni z termoobiegiem. 2/3 ciasta rozpłaszczamy jak ciasto na pizzę i wykładamy nim tortownicę o średnicy 26 cm, wyłożoną papierem do pieczenia na spodzie. Ciasto ma być cienkie. Może się kruszyć, ale w formie już dobrze się lepi. Spód pieczemy 18 minut, następnie wyjmujemy i studzimy.
Pozostałą część ciasta dalej chłodzimy w lodówce.

Kiedy ryż i spód ciasta będą już letnie możemy dokończyć masę ryżową, nastawiając jednocześnie piekarnik na taką temperaturę jak poprzednio.  Ucieramy żółtka z twarogiem, a białka ze szczyptą soli ubijamy na sztywną pianę. Masę twarogową mieszamy z ryżem. Pianę dodajemy jako ostatnią, partiami, delikatnie mieszając.
Przed wyłożeniem masy ryżowej na spód musimy wylepić brzegi pozostałą 1/3 ciasta. W tym celu formujemy wałek, układając go na brzegach tuż nad spodem i przeciągamy go palcami do góry, wylepiając równo brzegi do ok. 2/3 wysokości tortownicy. Następnie wylewamy masę ryżową i pieczemy przez 40 minut. Gdyby przypiekała się od góry należy przykryć folią aluminiową lub papierem do pieczenia.
W tym czasie przygotowujemy porzeczki. Umyte wsypujemy do rondla wraz z sokiem cytrynowym i cukrem, podgrzewamy tylko chwilę, aż zrobią się gorące (nie chcemy stracić zbyt dużo witamin ;)), po czym równomiernie posypujemy mąką ziemniaczaną, ciągle mieszając jeszcze przez parę minut. Powstanie nam kisiel. Wyłączamy i pozostawiamy do ostygnięcia. 


Upieczone ciasto studzimy lekko, obkrawamy brzegi (kruche brzegi mogą się nieco łamać na górze, powstaje nam w ten sposób „korona” ;)). Ostatni etap to wyłożenie porzeczek i całkowite wystudzenie ciasta. Przechowujemy w lodówce.
Można podawać dodatkowo z sosem waniliowym bądź jak u mnie z puddingiem waniliowym Smakija ;)

W następnym podejściu zapraszam na niskokaloryczny tym razem deser z czerwoną porzeczką idealny na upalne dni.